NASTĘPNA SESJA:

Z powodu czasoprzestrzennego rozproszenia graczy planuję rozruszać tą kampanię za pomocą dostępnego na podstronie forum (link powyżej). Chcę poprowadzić narrację w formie postów zamieszczanych przez graczy i MG.

23 kwietnia 2009

Ścieżka Służby - pamiętnik Musashiego Endera

Data 10235.0268

Nie działa, znów nie działa. Moje maszyny dotąd były w stanie skopiować każdą substancję odnalezioną w Cieniach jednak proch z karabinów Avalonu wydaje się wymykać wszelkim znanym mi zasadom chemii. Cannabis nie jest w stanie przeprowadzić analizy cząsteczki, a uzupełniłem jej bazy danych substancjami z tysięcy Cieni. Najwyraźniej to zbyt mało. Przynajmniej kaliber 7.62x51 NATO z Cienia-Ziemi jest na tyle uniwersalny że mogę go dostosować do kilku bardziej zaawansowanych modeli broni niż stare G3 wujka Corwina. FN-SCAR sprawdził się przy próbie wejścia do Amberu, którą przeprowadziliśmy z Martinem, tak samo jak snajperka M110, ale amunicja, brakuje mi amunicji... Tego co mam nie wystarczy na wyposażenie nawet kompanii piechoty. Potrzebuję znaleźć źródło...

Data 10235.4541

Moc kamienia blokującego Atut chyba się wyczerpuje. Mimo amuletu, skontaktował się ze mną Kamui, paplając coś o konieczności wkradnięcia się do zamku Amber. Jasne i co jeszcze. Caine, Julian i ta półryba Neidar z pewnością postawili na nogi całą załogę zamku. Dopóki nie powie mi o co chodzi, może o tym zapomnieć.

Data 10235.6897

Ojciec żyje!! Ciekawe co z ciocią Fi. Nakazał mi odbić Amber. Gerhard raczej nie jest zainteresowany. W międzyczasie konsul Konkordatu Lirańskiego poprosił o wsparcie w walce z bandą piratów. Nakazałem Cannabis aktywację 12 Floty i wysłanie jej w celu wsparcia Lirańskej Milicji. Nie przewiduję problemów.

Data 10235.8875

Cień z prochem Avalonu pozostaje przede mną ukryty. Logrus zmierza do celu, jednak w ostatniej chwili przeciąga mnie zupełnie gdzie indziej. Tak jakby ten Cień został odcięty, zablokowany... Skoro Logrus nie może mnie tam zanieść potrzebuję jakiegoś adepta Wzorca.

Data 10235.9877

To ciekawe. Raporty donoszą o klęsce i zniszczeniu 12 Floty. Nikt w tym Cieniu technologicznie nie dorównuje moim flotom. Muszę przyjrzeć się temu bliżej. Nakazałem Cannabis zebranie pozostałych flot. Ktokolwiek to jest, zadarł nie z tym Amberytą co trzeba. Jeśli mam oswobodzić Amber nie mogę mieć kłopotów na własnym podwórku.

Data 10236.0001

Zostałem zaatakowany!! W chwilę po tym jak przez Atut skontaktował się ze mną Kamui i przeszedł do mnie wraz Martinem i Blake'em, te same okręty piratów, które zniszczyły 12 Flotę, przebiły się przez perymetr obronny Domu. Wszystko zaczyna składa się w jedną całość. Odcięcie Avalonu, burza Cienia w Karelii, w którym mieszkał Blake i teraz ten atak. Ktoś próbuje pozbawić nas podstawy na których mógłby wyjść atak na Amber. Tą flotą dowodzi pewnie Caine...

Pierwsze Ząbki

Wprowadzenie: Zgodnie ze zobowiązaniem podjętym na sesji umieszczam tu opowiadania o Antaresie, synu Dworkina, znanym pod imionami Nathanael, Kamui Shirou, Escherin i wieloma wieloma innymi. Poniżej opowiadanie pierwsze, okres wczesnego niemowlęctwa.

Na początku był Chaos…

był tam również wtedy gdy Antares po raz pierwszy otworzył oczka na świat.


Mała izba wykuta w litej skale, duże okna bez ościeżnic i szyb. W pomieszczeniu widać jedynie dużą, drewnianą skrzynię i dziecinne łóżeczko. Na ścianach naturalistyczne obrazy, ukazujące demony w okropnych pozach, jeden z obrazów spalony do połowy. Wszechogarniający wszystko zapach siarki, piżma i wanilii wydawał się nie przeszkadzać śpiącemu bobasowi. Ale gdy z pomieszczenia obok doleciał stłumiony przez ściany ryk, malec drgnął i zaczął kopać nóżkami. Antares był podobny podobny do swojego ojca. Chociaż (jak miał się przekonać) miało to mieć dla niego wielkie znaczenie. Ale na razie malec nie zdawał sobie z tego sprawy i dzielnie darł kołderkę na strzępy swoimi pazurkami. Fraktale na niebie przeszły nagle z czerwieni w głęboki fiolet ale lewa strona nieba załamała się i przyjęła metalicznie srebrną barwę, rozlewając oślepiające światło po całym dominium. Antares zamrugał i spojrzał na świat. Najpierw zobaczył sufit… gotycko-barokowy z bogato rzeźbionym ożebrowaniem. Potem jego wzrok powędrował w kierunku prawego okna gdzie fraktale już powoli kontynuowały swoją zmianę kolorów dążąc teraz do żółci i zmieniając swój układ w kształt wirującej galaktyki. Potem spojrzał w okno na wprost ale tam widać było teraz nicość. Malec przekręcił główkę w lewo wygrzewając się w srebrnym cieple. W tym momencie w drzwiach stanął demoniczny smok. Jego pysk z rogami osadzony był na pokrytym łuskami humanoidalnym tułowiu, z którego sterczały olbrzymie błoniaste skrzydła. Całości dopełniały nogi zakończone ostrymi jak brzytwy pazurami. Demonica zatrzymała się chwilę w wejściu analizując aktualne prawa chaosu w pomieszczeniu. Gdy uznała że wiele się nie zmieniło, podeszła do łóżeczka, sprawdziła temperaturę mleka z butelki Johnson & Johnson Poland sp. z o.o i zaczęła karmić malca. Antares rozpoznał ją od razu, ten zapach czuł od pierwszych chwil gdy pojawił się w Otchłani. Teraz jednak chłonął „Bebiko 2” na równi z cudownym obrazem swojej matki. Uśmiechnął się lekko, na co matka zareagowała mruknięciem przypominającym pocieranie dwóch szyb pomiędzy którymi są ziarna piasku. Maluch odprężył się, zamknął obie pary powiek. Matka kontynuowała „mruczenie” widząc, że synek powoli otula się skrzydełkami i zasypia. Butelka była już prawie pusta, matka poprawiła pieluchę, która trochę się poluzowała wokół ogonka. Nagle w kołysce rozległ się cichy dźwięk i butelka odskoczyła od pyszczka Antaresa. Demon spojrzał zaskoczony na butelkę, teraz pozbawioną smoczka przy pomocy niezbyt równego cięcia. Z kołyski dochodziły dźwięki żucia gumy. Matka wyszczerzyła kły, w czymś co chyba tu uchodziło za uśmiech. Bezszelestnie odsunęła się od kołyski i wyjęła kartę. Połączenie nastąpiło prawie natychmiast. W „oknie atutowym” widać było starca za stosem książek porozrzucanych w nieładzie na biurku.

- Co się stało Sashmir? – zapytał lekko zaniepokojonym głosem.

- Wszystko w porządku, myślę że ucieszy cię wiadomość, że naszemu maleństwu wyrznęły się ząbki, wszystkie w jedną chwilę. – szepcząc demon jeszcze bardziej wydobywał nutę szkła i piasku w swoim głosie.

- Nie użyłaś shiftowania? – zainteresował się Dworkin.

- Nie skarbie. – Demon zdawał się być bardzo podniecony i z trudem panujący nad sobą.

- Widzisz mówiłem ci, że jest w nim też dużo podobieństwa do ciebie – ojciec uśmiechnął się przelotnie – a teraz wybacz ale mam w głowie interesujące doświadczenie. – przerwał kontakt.

- Na pewno jest podobny do mnie - szepnęła już do siebie - ale te kolory... w rodzinie nikt takich nie miał.

Podeszła do łóżeczka, maluch spał już. Delikatnie wyjęła mu z pyszczka, uzbrojonego teraz w rząd ostrych trójkącików, pogryzioną końcówkę smoczka. Wyrzuciła resztki kołderki w ścianę i wyjęła z kufra pełnego okryć kolejną dziecięcą kołderkę w kwiatki. Wiedziała, że niedługo będzie cieszyć się jego bliskością, w końcu jej syn jeśli przeżyje stanie się Lordem Logrusu i władcą Wzorca. A to oznacza, że może stać się jedną z najpotężniejszych istot jakie zna świat i poza świat. Jeśli przeżyje. Ale teraz wyrżnęły mu się ząbki… Przechyliła w zamyśleniu głowę lekko w lewą stronę i spojrzała na Antaresa jednym z tych swoich spojrzeń, rozmarzonych spojrzeń, ponownie ukazując rząd potężnych kłów. Każdy normalny Amberyta nazwał by to spojrzenie: „Już mi nie uciekniesz, mam cie i zamierzam zjadać cię po kawałeczku”. Ale co to znaczy normalny w Otchłani Chaosu?...